Winnica Golesz

Byśmy znów, jak przed wiekami, mieli polskie wino



Roman MyśliwiecRoman Myśliwiec z wykształcenia chemik, już ponad 20 lat prowadzi pod Jasłem swoją winnicę "Golesz". Przez ten czas przetestował w niej przydatność do polskich warunków ponad 200 odmian winorośli. Autor kilku książek poświęconych uprawie winorośli i wytwarzaniu win gronowych oraz wielu artykułów w prasie ogrodniczej i winiarskiej. Napisana wspólnie z prof. Bolesławem Sękowskim książka 101 odmian winorośli do uprawy w Polsce została w roku 2001 nagrodzona przez francuską organizację Office International de la Vigne et du Vin. Poza hodowlą i sprzedażą sadzonek winorośli, organizuje szkolenia i konsultacje dla plantatorów, a także pomaga zakładać nowe winnice. Działalność Romana Myśliwca dokumentuje strona internetowa www.winnica.golesz.pl

- Czy w Polsce, a w szczególności na Podkarpaciu, można uprawiać winorośl i wytwarzać wino gronowe dobrej jakości?
Niemal w całej Polsce, zwłaszcza w części południowo-zachodniej oraz właśnie na Podkarpaciu, winorośl uprawiano już bardzo dawno, co najmniej od czasów średniowiecza. Wskazują na to zarówno zapisy w różnych dokumentach, w księgach parafialnych, jak i nazwy miejscowości, wzgórz, stoków wywodzące się właśnie od określeń związanych z winoroślą i winem. Na Podkarpaciu, na przykład w rejonie dolin Wisłoki i Wisłoka, jest wiele korzystnie położonych stoków, nasłonecznienie jest wystarczające, przynajmniej dla wcześniejszych odmian. Od dwudziestu lat uprawiam winorośl w mojej winnicy i efekty są coraz lepsze. Jedynym problemem są zdarzające się co kilka lat bardzo mroźne zimy, takie jak ta ostatnia.

- Jakie temperatury stwarzają zagrożenie dla winnic?
W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że odmiany deserowe stosunkowo dobrze znoszą temperatury do -20°, w każdym razie te odmiany, które ja polecam do uprawy w naszej strefie klimatycznej, natomiast dla odmian przerobowych, z których wytwarza się wino, graniczną temperaturą jest -25°, z nielicznymi wyjątkami, są bowiem odmiany znoszące i -28 do -30°. Oczywiście problemy stwarzają też wiosenne przymrozki. Względy klimatyczne wymagają zatem starannego doboru uprawianych odmian.
Takie zimy jak ta ostatnia wyraźnie pokazują, które odmiany mogą być u nas uprawiane, które należy okrywać, a które raczej należy eliminować. Odmiany uprawiane dawniej były zapewne odmianami winorośli właściwej, Vitis vinifera. Przywędrowały one do nas z zachodu, może z Niemiec, może z Moraw. Myślę, że była to jedna z przyczyn niegdysiejszych niepowodzeń w uprawie, gdyż odmiany te są zbyt delikatne, łatwo przemarzają, są również mało odporne na choroby grzybowe.

- Co może zastąpić winorośl właściwą w naszej strefie klimatycznej?
Wielką szansą dla upraw winorośli w naszym regionie jest pojawienie się wielu nowych odmian, tak zwanych mieszańców złożonych. Są one efektem programów hodowlanych różnych stacji doświadczalnych w różnych krajach, prowadzonych w celu uzyskania odmian odporniejszych od tych już uprawianych. Dla mnie istotne było wybranie tych spośród nowych odmian, które szczególnie dobrze odpowiadałyby wymaganiom naszego klimatu. Takie zadanie postawiłem sobie kilkanaście lat temu. Szukałem kompromisu między odpornością na trudne warunki klimatyczne, a jakością otrzymywanego owocu oraz wina. Myślę, że to mi się udało. W tej chwili polecam około pięćdziesięciu odmian, zarówno deserowych, jak i przerobowych, wciąż też eksperymentuję z nowymi odmianami, których sadzonki sprowadzam z wielu stron świata.

- Czy oznacza to, że Polska ma szansę stać się krajem winiarskim i będzie mogła skutecznie rywalizować z krajami, w których tradycja uprawy winorośli i wytwarzania wina istnieje nieprzerwanie od kilkuset lat, a może i dłużej?
Nie widzę szans na produkcję dobrego wina w Polsce na wielką, przemysłową skalę - w końcu klimat mamy mniej korzystny niż kraje, o których pan wspomniał. Również te wszystkie doświadczenia, które przeprowadzam z nowymi odmianami, w innych krajach trwały całe pokolenia. To wiele lat ciężkiej pracy pozwoliło tam na wybranie odmian, które najlepiej sprawdzają się w danych warunkach glebowo-klimatycznych. Myślę, że w Polsce to jest dopiero początek drogi, jej większa część jest wciąż przed nami.

- Jak powinna więc wyglądać Pana zdaniem produkcja polskich win gronowych?
Model, który propaguję, to uprawa i produkcja na małą skalę. Jest kilka przyczyn. Warunki klimatyczne są w Polsce mniej sprzyjające, co powoduje, że uzyskanie odpowiedniej jakości owoców wymaga sporego nakładu pracy i produkcja na wielką skalę nie będzie opłacalna. Przy małej skali można stosować tańsze, tradycyjne techniki winifikacji, co może zapewnić opłacalność tej działalności. Poza tym wszędzie na świecie popularność zyskują produkty spożywcze, również i wina, wytwarzane metodami "ekologicznymi", czy też "organicznymi", które pozwalają dokładnie kontrolować jakość produktu. Takie wina mogą stać się atrakcją turystyczną regionu. Moim zdaniem idealny w naszych warunkach model to gospodarstwo rodzinne, w którym winorośl uprawia się własnymi siłami, bez wykorzystania pracowników najemnych, a gotowe wino sprzedaje się na miejscu w gospodarstwie, najlepiej turystom. To jest szansa naszego regionu: uprawa winorośli, pszczelarstwo, zielarstwo, hodowla ryb, suszenie owoców jagodowych. To jest przyszłość, ale już teraz niektórzy co bardziej przedsiębiorczy mieszkańcy regionu podejmują takie inicjatywy. Właśnie wino może stać się takim produktem regionalnym, przyciągającym turystów. Podobnie jest w wielu krajach, chociażby w USA w stanie Nowy Jork.
Założenie winnicy wymaga sporych nakładów, rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych na hektar, do tego dochodzi zbudowanie i wyposażenie piwnicy, ale to nie jest jedyna przeszkoda stojąca przed potencjalnym producentem. Winorośl potrzebuje stałej pielęgnacji, jej właściwa uprawa wymaga odpowiedniej jakości pracy. Brak tradycji - w typowych krajach winiarskich przekazywanych z pokolenia na pokolenie - powoduje, że bardzo trudno znaleźć u nas pracowników, którym można bez obaw powierzyć wykonywanie nawet najprostszych czynności w winnicy. Właśnie dlatego model rodzinny wydaje się być najbardziej odpowiedni. W takich warunkach najłatwiej się uczyć, ryzyko finansowe jest stosunkowo nieduże, a więc i skutki ewentualnych błędów nie będą dramatyczne. Należy bowiem pamiętać, że zwłaszcza w naszych warunkach możliwości popełnienia błędu są wielorakie, a nawet jeden może zaprzepaścić efekty całorocznej pracy.

- Jakie są największe przeszkody stojące na drodze realizacji Pańskiej wizji?
Niestety, cały czas brakuje regulacji prawnych ułatwiających, czy wręcz umożliwiających prowadzenie takiej działalności. O ile łatwo sprzedawać bez żadnej kontroli sanitarnej i bez żadnych zezwoleń takie produkty, jak miód, sery, mleko, śmietanę, jajka, o tyle sprzedaż wina jest praktycznie niemożliwa. A przecież wino, w przeciwieństwie choćby do nabiału, jest produktem bezpiecznym, bakteriostatycznym.
Obowiązująca ustawa winiarska w żaden sposób nie pasuje do proponowanego przeze mnie modelu gospodarstw rodzinnych. Powstawała ona z myślą o integracji z Unią Europejską, ale jej zapisy są bardziej restrykcyjne niż praktyki stosowane w krajach Wspólnoty. Tam wykonanie niezbędnych analiz można zlecić wyspecjalizowanym laboratoriom i to jest logiczne. Własne laboratorium ma tylko producent, dla którego zlecanie analiz na zewnątrz jest nieopłacalne. Tymczasem polska ustawa nakłada obowiązek posiadania własnego laboratorium na każdego producenta wina. Stworzenie go kosztowałoby mnie co najmniej kilkadziesiąt tysięcy zł, a używałbym go może dwa, trzy razy w roku, gdyż tradycyjne technologie, nie mające wiele wspólnego z produkcją przemysłową, praktycznie w ogóle nie potrzebują analiz. A przecież przed dopuszczeniem wina do sprzedaży i tak musiałoby być ono przebadane przez służby sanitarne!
Warunki sanitarne, których spełnienia wymagają polskie przepisy, to odrębne zagadnienie. Wiemy, jak wyglądają gospodarstwa winiarskie w Europie, choćby w Tokaju, gdzie na ścianach piwnic żyją piękne grzyby, które nie tylko nie szkodzą, ale wręcz bardzo dobrze wpływają na jakość wina! W Polsce w świetle obowiązującego prawa byłoby to nie do przyjęcia.

- Pan swoich win nie sprzedaje?
Nie sprzedaję, bo nie mogę. Starałem się o zezwolenie na wytwarzanie i sprzedaż wina, niestety sprawa laboratorium okazała się nie do przejścia. Po decyzjach odmownych zrezygnowałem z dalszych starań. Już nawet nie chodzi o koszty, chodzi o zasady. Nie byłoby to żadne przetarcie szlaku, a taki cel sobie postawiłem kilkanaście lat temu. Wraz z innymi osobami zainteresowanymi polskim winem gronowym doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się w ogóle zajmować obowiązującą ustawą winiarską, bo nie nas ona dotyczy. Zresztą nawet w komentarzach do niej można było przeczytać, że nie dotyczy ona krajowych upraw gronowych, bo takich jakoby nie było. W oczywisty sposób jest to nieprawda.

- Jaką powierzchnię zajmują w Polsce winnice?
Jak zawsze różne źródła podają różne liczby. Obsadzonych winoroślą jest co najmniej 50 ha (choć niektórzy mówią o ponad 100), a ja sam co roku sprzedaję sadzonki na 10 ha. Są w Europie kraje oficjalnie uznane za winiarskie, w których łączna powierzchnia winnic jest mniejsza niż w Polsce.

- Jeśli nie ustawa winiarska, to co w zamian? Widzi Pan jakąś szansę na przełamanie impasu?
Od kilku lat trwają prace nad społecznym projektem ustawy o krajowych winach gronowych. W tej chwili prawnicy szlifują nasz projekt, próbujemy zainteresować posłów. Mamy nadzieję, że gdy projekt już trafi pod obrady sejmu, posłowie nie zmienią jego głównych zapisów.
Zarejestrowaliśmy fundację o nazwie Polski Instytut Winorośli i Wina, głównie w celu reprezentowania naszego środowiska, także wobec legislatorów. W Unii Europejskiej od ustaw winiarskich wymaga się na przykład, by porządkowały kwestie apelacji, doboru odmian. Instytut miałby przygotowywać takie przepisy, miałby też prowadzić działalność szkoleniową, organizować pomoc przy zakładaniu i prowadzeniu winnic, a także przy wytwarzaniu wina.

- Czy widać już jakieś efekty Państwa działań?
Coś się ruszyło, niestety są i dobre, i złe wiadomości. Podczas wrześniowego pobytu w Jaśle, w szczególności w mojej winnicy, minister rolnictwa Wojciech Olejniczak obiecał poparcie dla naszego projektu. W tym samym jednak czasie światło dzienne ujrzała przygotowana w jednym z departamentów ministerstwa propozycja nowelizacji ustawy winiarskiej, teoretycznie opracowana pod kątem drobnych producentów wina, która jednak nie spełnia chyba żadnego z naszych postulatów. Polski Instytut Winorośli i Wina sformułował już bardzo krytyczną opinię na temat tego projektu. Ze stanowiskiem Instytutu można się zapoznać na mojej stronie internetowej.

- Czym dla Pana i Pańskiej rodziny jest wino?
Wino jest dla nas pożywieniem, jak chleb towarzyszy naszym posiłkom, siłą rzeczy głównie wieczorami.

- Jakie wina Państwo piją?
Są to głównie wina białe, co może ostatnio nie jest zbyt modne. Czerwone owszem, lubię, ale do posiłków białe bardziej mi odpowiadają. Muszę jednak powiedzieć, że wina czerwone coraz lepiej mi się udają. To jest zresztą osobny problem, jakość win czerwonych w naszym klimacie. Wiadomo bowiem, że w chłodniejszych strefach klimatycznych łatwiej jest wytwarzać wina białe, w czerwonych specjalizują się kraje cieplejsze. Ostatnie sukcesy winiarstwa niemieckiego, austriackiego i węgierskiego sugerują jednak, że i w chłodniejszym klimacie można przy pewnym wysiłku uzyskać wysokiej klasy wino czerwone.

- A wina słodkie?
Słodkie wina można w Polsce robić, ale nie jest to proste, winogrona nie osiągają tu takiego poziomu cukru, żeby ze zwykłego zbioru zrobić wino słodkie. Można dosłodzić, ale nie za dużo. Można stosować koncentrację, alkoholizować, ale raczej na małą skalę. Ja eksperymentuję z dosładzaniem miodem, w końcu także polskim produktem.

- Powiedział Pan, że wino to pożywienie, ale jest to jednak pożywienie specyficzne. O innych składnikach naszej diety nie pisze się tak, jak to robią krytycy, analizujący walory aromatyczno-smakowe degustowanych win. Co Pan sądzi o tych opisach, o niezwykle bogatym języku, którym są pisane?
Nie przeszkadza mi to, często czytam je z dużą ciekawością. Niektóre skojarzenia są bardzo wyszukane, ale przecież wino to nierzadko także dzieło artysty, nie tylko rzemieślnika, a mówienie o sztuce wymaga bogatego języka.

- Wiele się ostatnio pisze o wyjątkowej jakości win, jakie dzięki doskonałej pogodzie uda się zapewne stworzyć w tym roku w Europie. Jak to wygląda u Pana?
Pod względem wielkości plonu, po wyjątkowo mroźnej zimie, rok był skromniejszy od poprzednich. Jeżeli jednak chodzi o jakość win, to zapowiadają się one bardzo dobrze. Lato było upalne i bardzo suche. Nawet dla dorosłych krzewów chyba zbyt suche. Wszystkie wina białe wykonałem bez dosładzania moszczu, przy zawartości cukru 20 - 24 kg/hl. Czerwone Rondo wymagało niewielkiego dosłodzenia moszczu.
Nastawiłem również partię wina słomkowego (z podsuszanych winogron) i wino likierowe. Wykonałem również próbne partie win z kilku najnowszych, obiecujących odmian.

- I ostatnie pytanie. Kiedy Pan uzna, że osiągnął swój cel?
Tego co robię, nie da się skończyć, to praca na długie lata, na pokolenia, ja ją dopiero rozpocząłem i jest jeszcze wiele do zrobienia. Udało mi się wyselekcjonować odmiany winorośli odpowiednie dla naszego klimatu, ale przecież wciąż powstają nowe. W przyszłości więcej czasu chcę poświęcić na prace związane z piwnicą. Chciałbym odkurzyć różne tradycyjne technologie, które nadawałyby się do wytwarzania wina w polskich warunkach i które służyłyby podnoszeniu jakości wina. Trudno będzie w Polsce osiągnąć jakość pozwalającą naszym winom konkurować z najlepszymi, moim celem jest uzyskanie najlepszej jakości możliwej do osiągnięcia i powtarzanie jej z roku na rok. Wtedy znów, jak przed wiekami, będziemy mieli polskie wino. Teraz go nie mamy, ale przecież możemy je mieć.

- Życzmy więc sobie, żeby w przyszłości polskie jakościowe wina gronowe trafiły nie tylko na polskie stoły, ale i do światowych przewodników winiarskich.

Z Romanem Myśliwcem rozmawiał Andrzej Daszkiewicz
Rynki Alkoholowe nr 11 2003r.

SADZONKI WINOROŚLI
oferta na jesień 2024


WINA Z NASZEJ WINNICY

ABC zakładania
winnicy


Droga do własnej
winnicy


NOWE KSIĄŻKI
www.roman-mysliwiec.pl
akademiawina.org
© Winnica Golesz 2024